1. Słodkie kłamstewka
Napięcie serialu jest budowane już od czołówki. Pomysł na jej wykonanie i
fantastyczna muzyka tworzą mroczną atmosferę. Natomiast każdy odcinek wprowadza
coś nowego do fabuły. Po kolei i nie od razu przedstawiane są kolejne fakty.
Fani wciąż zastanawiają się, co mogło wydarzyć się w noc zabójstwa Ali. Ogromnym
plusem jest też to, że widz o następnych sekretach dowiaduje się na równi z
bohaterkami, ewentualnie odcinek wcześniej.
2. Riverdale
Od pierwszego odcinka serial łapie widzów w sidła i podtyka im pod nos pytanie – kto zabił Jasona Bloosoma? Czwartego lipca chłopak wraz ze swoją siostrą bliźniaczką, Cheryl, wypływa na rzekę Sweetwater, dziewczynie do wody wpada rękawiczka, a jej nobliwy brat – nie wahając się ani chwili – po nią sięga. Jason zostaje porwany przez nurt rzeki, a rozpaczająca rodzina chowa pustą trumnę tydzień później. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że na początku roku szkolnego rzeka wypluwa z siebie ciało chłopca. Ciało z wielką dziurą po kuli.
Rozwiązanie zagadki nie jest w żaden sposób satysfakcjonujące – to jeden z tych przypadków, w których to droga przebyta przez bohaterów, ich własne śledztwo i teoretyzowanie przez widzów jest ważniejsze. Niemniej jednak, żałuję, że twórcy nie pokusili się o ciekawsze rozwiązanie, chociażby takie, które gloryfikowałoby powód morderstwa. Takowe też padło (i, według reżysera, jest o wiele ważniejsze niż kwestia tego, kto zabił), ale ukazane zostało bez jakiekolwiek impetu i finalnie wydaje się bardzo pretekstowe. Zaskakuje mnie to, że w Riverdale nie ma żadnych niepotrzebnych wątków. Wszystko bardzo płynnie się zazębia i przecina, odciskając piętno na bohaterach.
3. Wojenne dziewczyny
„Wojenne dziewczyny” opowiadają o wojnie w dość współczesny sposób. Oczywiście w dialogach pojawią się teksty charakterystyczne dla epoki, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że to tylko mrugnięcie okiem, gdyż całość jest skierowana do widzów dzisiejszych seriali, którzy pragną ogromu emocji, jakiegoś przerysowania, gdzie po prostu musi być efektownie. To zaleta produkcji, dzięki której można identyfikować się z postaciami, a nawet szukać jakichś odniesień do naszego małego tu i teraz, gdzie przecież kobiety wciąż muszą udowadniać, że wcale nie są słabszą płcią.
4. Czarodziejki
Idea serialu może wydawać się na pozór oklepana, bo ileż już widzieliśmy podobnych filmów i bajek. Wystarczy przypomnieć "Atomówki", "Hokus Pokus" i "Czarownice z Eastwick", w których także występował tajemniczy symbol trzech. Jednak scenarzyści "Czarodziejek" pozytywnie nas zaskoczyli. Wydaje się, że czary są tylko ładnym dodatkiem do jakże barwnego życia każdej z nich; wzlotów, upadków i zawodów miłosnych.
5. Stranger Things
To wszystko razem składa się na serial, na który nie da się narzekać, nawet kiedy historia napisana przez braci Duffer ma akurat słabsze momenty. Przykładowo oglądanie nastoletnich trójkątów miłosnych do przyjemności nie należy prawie nigdy, ale w takiej oprawie od razu prezentują się lepiej. W końcu nie wiemy, jaka piosenka za chwilę zabrzmi, jaki potwór wyskoczy zza rogu ani jaki twist pojawi się w zupełnie zwyczajnej, wydawałoby, się historii obyczajowej.