The 100
Sama fabuła przyciąga widza i sprawia, że ciężko jest odejść od telewizora.
Każdy odcinek już w pierwszych minutach chwyta za gardło i nie puszcza, aż do
napisów końcowych. Zaletą produkcji są charakterystyczni bohaterowie. Główną
postacią serialu jest nastoletnia Clark, córka jednej z najważniejszej osoby na
"Arce", która po przylocie na Ziemię próbuje za wszelką cenę skontaktować się z
domem, aby sprowadzić swoją matkę. Postać ta ma wiele oblicz, z odcinka na
odcinek poznajemy ją z innej strony, a aktorka, która ją kreuje - Eliza
Taylor dobrze
sobie radzi, lecz pomimo, iż jest to postać czołowa, to pozostaje w cieniu
bohaterów drugoplanowych. Bob
Morley, Marie
Avgeropoulos, Devon
Bostick, Christopher
Larkin i Lindsey
Morgan –
tym aktorom udało się wykreować tak barwne i charakterystyczne postacie, że na
długi czas po seansie ma się je przed oczyma. Każdy z nich stopniowo się rozwija
i sprawia, że nigdy nie jest ich za dużo na ekranie. Ponadto serial ma mnóstwo
wspaniałych aktorów, którzy występowali zaledwie epizodycznie a i tak udało im
się chwycić widza za serce. Taką "perełką" jest młodziutka Australijka Alycia
Debnam-Carey,
która pomimo, że wygląda jak słodka dziewczyna, to potrafi zagrać jedną z
najtwardszych kobiet w serialu. Jej modulacja głosu i mimika jest powalająca, a
sama postać mimo, iż początkowo należy do "tych złych" od razu zyskuje
sympatię.
"The
100"
nie ogranicza się do typowych standardów serialu młodzieżowego. Tu nie ma
trójkątów miłosnych czy intryg rodem ze "Słodkich
kłamstewek".
To produkcja przedstawiająca los nastolatków, którzy muszą dokonywać trudnych
wyborów, aby pozostać przy życiu. Plusem jest sam fakt, że bohaterowie nie
wahają się przed zabijaniem swoich wrogów. Wiedzą, że albo zamordują, albo sami
zostaną zamordowani. Czegoś takiego brakowało w ostatnio wyprodukowanych
serialach.
Kolejnym atutem są przeszkody na drodze bohaterów. Początkowo mają do czynienia
z Ziemianami, zażarcie broniącymi swojego terytorium, lecz nie są oni jedynymi
wrogami. Twórcy postanowili wykorzystać także naturę, by uprzykrzyć życie
postaciom. Muszą stawiać czoła zmutowanym zwierzętom czy toksycznej mgle. W
świecie "The
100"
praktycznie wszystko, co się rusza, jest śmiercionośne.
Produkcja wyróżnia się także porządnymi efektami specjalnymi. Nic dziwnego, że w
2014 roku został nominowany do prestiżowej nagrody Emmy. Sceny ze zjawiskami
nadprzyrodzonymi czy walki ze zwierzętami są na wysokim poziomie. Minusem tego
serialu, jest fakt, że w wielu przypadkach problemy bohaterów rozwiązują się
same. Gdy nie mają żadnych szans na ucieczkę lub na wygranie bitwy, zjawiają się
sprzymierzeńcy, którzy ratują ich z tarapatów.
Podsumowując. "The 100" okazał się jednym z najlepszych seriali science fiction ostatnich lat. Swoim klimatem i ciągłym trzymaniem widza w napięciu porównywalny jest do "Zagubionych". To wręcz fenomenalny serial, który chwyta za serce bez względu na wiek.
13 powodów
Trzynaście powodów – to fikcyjny serial, dotykający realnych problemów, takich jak gwałty, uzależnienia, czy samobójstwa i inne. Rzucając światło na trudne tematy, pragniemy pomóc widzom rozpocząć rozmowę. Jeśli te problemy dotyczą ciebie, serial może być dla ciebie nieodpowiedni lub obejrzyj go z zaufanym dorosłym – takimi słowami aktorzy rozpoczynają drugi sezon serialu.
Nie można się nie zgodzić, że serial Trzynaście powodów jest mocny, szokujący, poruszający i momentami trudny do oglądania. To nie jest produkcja, do której siadamy dla przyjemności czy relaksu. Zdecydowanie pobudza do refleksji i rozmowy. Jako wrażliwy odbiorca szczerze zaczęłam się zastanawiać, czy nie żałuję obejrzenia drugiego sezonu.
Trzynaście powodów, oryginalnie 13 Reasons Why to serial powstały na podstawie przetłumaczonej na 31 języków bestsellerowej powieści Jaya Ashera z 2007 roku o tym samym tytule. Początkowo adaptacją książki miał być film produkcji Universal Studios, a do głównej roli Hannah Baker została wybrana Selena Gomez. Jednak finalnie to platforma Netflix w 2015 roku ogłosiła podjęcie się tego tematu z twórcą Brianem Yorkeyem oraz Seleną Gomez jako jednym z producentów wykonawczych. Pierwszy sezon serialu został udostępniony 31 marca 2017 roku.
Do amerykańskiego liceum Liberty trafiamy w momencie, kiedy wstrząsnęła nim wieść o samobójstwie jednej z uczennic – Hannah Baker (Katherine Landford). Jej historię natomiast poznajemy za sprawą Claya Jensena (Dylan Minnette), który przed swoim domem znajduje pudełko, a w nim trzynaście kaset. Jak się okazuje zawierają one nagrania Hannah, która przedstawia na każdej z nich kolejny powód (osobę), przez który się zabiła. Akcja toczy się w czasie teraźniejszym oraz zawiera liczne retrospekcje – dzięki nim możemy zobaczyć, co przytrafiło się dziewczynie i dlaczego postanowiła zakończyć swoje życie. Wśród powodów znajdziemy „niewinne” zdjęcia zrobione Hannah i rozpowszechnione po szkole, równie „niewinne” zakłady, których była celem, utratę najbliższych przyjaciół oraz inne, o wiele bardziej drastyczne sytuacje.
Drugi sezon wyemitowany 18 maja 2018 roku, opiera się na rozprawie sądowej, jako że matka Hannah pozwała szkołę, obwiniając ją o tragiczne zajście. Podczas kolejnych trzynastu odcinków, czyli trzynastu przesłuchiwanych osób, otrzymujemy historię wzbogaconą o kolejne wątki. Tym razem nie oglądamy zmagań nieżyjącej już dziewczyny, ale przede wszystkim osób z jej otoczenia, które nie potrafią pogodzić się z jej decyzją i tymi własnymi, które na nią wpłynęły. Z sądowych zeznań dowiadujemy się, że Hannah nie była idealna, nie zawsze podejmowała dobre decyzje, ale miała dobre serce, za to rówieśnicy często byli okrutni. W pełni tego słowa znaczeniu.
Jeśli jesteś wrażliwym odbiorcą ten serial może być dla ciebie nieodpowiedni – z pełną świadomością powtórzę po jego twórcach. Bagaż emocjonalny jaki zaczyna się nieść podczas oglądania Trzynastu powodów jest bardzo obciążający. Komentując tę produkcję, nie będę się rozwodzić nad pracą kamery i innymi kwestiami technicznymi, bo uważam, że tematyka jest tu najważniejsza. Mam szczerą nadzieję, iż serial pomógł osobom, borykającym się z podobnymi problemami, ponieważ zakładam, że takie było założenie twórców. Mnie osobiście nieraz doprowadził do łez i sprowadzał przygnębienie. Nie potrafiłam zrozumieć niektórych zachowań, ani poradzić sobie ze świadomością, że mają one naprawdę miejsce, może nawet gdzieś obok.
O Trzynastu powodach się mówi, dyskutuje. Słychać głosy pozytywne, jak i negatywne. Te niepochlebne mogłam sama wygłaszać, nie rozumiejąc wielu zachowań bohaterów. Jednak pewnie mogą się z nimi identyfikować osoby zmagające się z podobnymi problemami lub nawet tak często dzisiaj występującą depresją. W moim odczuciu ci stosunkowo młodzi aktorzy odegrali swoje role rewelacyjnie, stuprocentowo przekonując do swoich postaci. Jednak jak większość internautów jestem zdania, iż jedna ze scen z ostatniego odcinka nie powinna mieć miejsca, ponieważ jest zbyt drastyczna. Można powiedzieć twórcy wstrząsają swoją publicznością do samego końca.
Dynastia
Tytuł Dynastia jest znany chyba każdemu. Nawet osoby, które nie widziały tej opery mydlanej, prawdopodobnie są w stanie wymienić imiona kilku głównych bohaterów. Oryginał kojarzy się właśnie z charakternymi i wyrazistymi postaciami. Niestety już pod tym względem Dynastia całkowicie się nie sprawdza. Bohaterowie, którzy zostali przedstawieni w pierwszym odcinku bardzo irytują. W zasadzie każdy z nich jest przerysowany i nienaturalny. Na taki stan rzeczy składają się dwa czynniki. Po pierwsze, sztuczna gra aktorska. Po drugie, fatalnie rozpisane dialogi. Przykładowo motywacja Fallon do rozpoczęcia rywalizacji biznesowej z ojcem jest jak najbardziej wiarygodna i usprawiedliwiona. Jednakże sposób, w jaki zostało przedstawiona wydaje się infantylny i płytki. Dialogi w odcinku bardzo często mają niepoważny, wręcz dziecinny wydźwięk, który nijak pasuje do sytuacji dziejącej się na ekranie. Jest to bardzo irytujące podczas oglądania, ale najwyraźniej tak wygląda styl scenariusza i prowadzenia historii, który albo komuś odpowiada, albo nie.
Dynastia przegrywa również na polu fabularnym. Pierwszy odcinek został skonstruowany chaotycznie oraz niedbale, nie ma on odpowiedniej płynności. Przypomina bardziej zlepek scen z bardzo szybkimi przejściami, jakby chciano w ekspresowym tempie przedstawić tak dużo, ile tylko się da, żeby mieć już wstęp z głowy. Brak w tym odcinku zwyczajnie staranności oraz dbałości o wykonanie, co wyraźnie rzuca się w oczy. Rywalizacja biznesowa i rodzinne perypetie zostały zarysowane na starcie tandetnie i nijako, a stanowią one przecież sedno tej produkcji. Czasami można odnieść wrażenie, że bohaterami nie są dorośli ludzie tylko nastolatki. Dodatkowo podczas oglądania przeszkadza niedopasowana momentami muzyka, która jest zbyt rytmiczna, co sprawia, iż nawet poważniejsze sceny prezentują się trochę nieodpowiednio, niedojrzale.